Jeśli planujesz podróżować po Europie, jest jedna rzecz, o której nie powinieneś zapomnieć: mandaty drogowe są znacznie surowsze w niektórych krajach poza Polską. Kiedy podróżujesz, musisz wziąć pod uwagę przepisy kraju, który odwiedzasz, ponieważ jeśli tego nie zrobisz, możesz być niemile zaskoczony.
Najwyższe mandaty
Szwajcaria i Finlandia mają zaszczyt być prawdopodobnie dwoma krajami o najwyższych mandatach drogowych w Europie. I faktem jest, że podczas gdy w Polsce najsurowsze kary ekonomiczne wynoszą 5000 zł na rok 2022, w tych dwóch krajach nie ma żadnych ograniczeń, więc znane są przypadki, w których podwojenie limitu prędkości zostało ukarane grzywną w wysokości 700.000 euro.
Tak, kierowca w Szwajcarii został ukarany grzywną w wysokości 700.000 euro po tym, jak został złapany przez radar przy 290 km/h w Mercedesie SLS AMG. I choć jest to przypadek najbardziej uderzający, nie był to przypadek jedyny. Również w Szwajcarii, ale w 2010 roku, właściciel Ferrari Testarossa musiał zostawić w kasie 200.000 euro za jazdę z prędkością 100 km/h w strefie ograniczonej do 50 km/h.
Ogromne kary
Szwajcaria jest krajem, który w ostatnich latach zasłynął z nakładania najwyższych grzywien, ale z tego samego powodu w mediach pojawiła się również Finlandia. Jakiś czas temu pewna rodzina musiała zapłacić 170 000 euro, po tym, jak została złapana na przekroczeniu prędkości o 80 km/h na drodze miejskiej.
Jeden z najbardziej głośnych przypadków, to historia milionera, który zagroził nawet, że opuści kraj po tym, jak został ukarany przez sąd za jazdę z prędkością 103 km/h zamiast 80 km/h. Kara: 54 000 euro.
Skąd takie wysokie mandaty?
Nałożenie tego rodzaju kar było możliwe dlatego, że Szwajcaria i Finlandia mają progresywny system kar drogowych, w którym za punkt wyjścia przyjmuje się dochód sprawcy. W ten sposób kierowca jest karany w zależności od ilości posiadanych pieniędzy, a nie liniowo.
Dlatego w tym systemie osoba zarabiająca 20.000 euro rocznie płaci mniej za przekroczenie prędkości niż osoba zarabiająca 200.000 euro rocznie. I, oczywiście, znacznie mniej niż ktoś, kto zarabia 2 miliony euro. System, który cieszy się poparciem znacznej większości społeczeństwa, ale który ma też swoje negatywne strony.
Główna krytyka systemu polega na tym, że bez względu na to ile zarabia kierowca przekraczający prędkość – stanowi on takie samo niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu potencjalnie zagrożonych.
Dodatkowo, korzystanie z tego systemu może nakładać grzywny, które wydają się szalone, nawet jeśli dana osoba nie naraziła innych kierowców na niebezpieczeństwo. Tak jest w przypadku mężczyzny, który został ukarany grzywną w wysokości ponad 50.000 euro za jazdę z prędkością 103 km/h w strefie 80 km/h.